piątek, 30 października 2015

Długodystansowiec....



Z chorobą i z różnymi problemami życiowymi ciężko się zorientować kogo słuchać i w co wierzyć, specyfików i metod naprawy jest tyle, ilu chętnych jest na zastosowanie tych metod. Można sobie wyobrazić i poczuć jak to by było świetnie wrócić do zdrowia, schudnąć, porzucić nałóg, wszystko jedno z jakim problemem się zmagamy. Mamy jeden cel i ten cel często jest zniweczony z powodu braku efektów, bo chcemy bardzo szybko, już, już, bez czekania. Na przykład, bardzo często osoby chcące schudnąć, chcą w określonym czasie zejść z określonej wagi i co się dzieje, jak waga spadła tylko do określonego punktu i dalej ani rusz, rezygnują. Wracają do starych nawyków i poprzedniej wagi, a wystarczy popatrzeć na siebie, co się osiągnęło, cieszyć się tym stanem, jakie korzyści z tego mamy, a jest ich wiele. W chwili gdy jest się w pełni szczęśliwym, waga sama zaczyna spadać w dół, czujemy się bardziej atrakcyjni, zdrowsi i pełni energii. Co zyskamy w chwili uporania się ze swoim problemem, a co stracimy, gdy zostaniemy przy starym, z nierozwiązanym tematem. Odpowiedź jest prosta i oczywista, nawet gdy coś się zastopuje i są zbyt mało widoczne rezultaty to z pewnością na dłuższą metę dadzą efekty. Metodę małych kroczków stosuje wielu ludzi i osiąga zamierzony cel, bo wiedzą i zaufali sobie i dlatego wygrywają. Łatwo jest nałykać się tabletek, gdy coś boli, ale co z tego, że przestało się odczuwać ból, choroba i tak nadal jest tylko, że w ukryciu. My jako społeczeństwo powinniśmy popatrzeć dookoła ile problemów nas otacza, te które nas bezpośrednio dotyczą i te które są nam obojętne. Te które są bez dotyczenia nas, zostawiamy, a zajmujemy się sobą, swoimi problemami, zamieniamy je krok, po kroku eliminując wszystko to co w nas jest do naprawy (zdrowie, nałogi, postępowanie) Taką metodą zyskamy my wszyscy jako nasze społeczeństwo, a stracimy tylko dlatego, że mało komu się chce zmian w sobie, albo zbyt szybko rezygnuje.